Nowa marka z Japonii. Jakie są koparki Sumitomo?

Całkiem niedawno na naszym rynku pojawił się nowy gracz w segmencie koparek i wcale nie chodzi o kolejną firmę z Chin, choć w teorii wciąż mowa o maszynach prostych i dobrze wycenionych.

Skoro już na wstępie poruszona została kwestia ceny, to udajmy się w pierwszej kolejności właśnie w tym kierunku. Dlaczego tak? Bowiem na serwisie ogłoszeniowym otomoto, pojawiło się ogłoszenie firmy Bujak Maszyny, dilera marki Sumitomo w Polsce, dotyczące sprzedaży nowej koparki SH220LC-7 z rocznika 2025. Maszyna o masie 22 ton, fabrycznie nowa została wyceniona na 641,8 tys zł netto. Biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z koparką wyprodukowaną przez firmę Japońską, z japońskim silnikiem Isuzu oraz hydrauliką, jakżeby inaczej, japońskiej firmy Kawasaki, temat robi się ciekawy.

Na Baumie firma wystawiła się bez przepychu, za to wśród operatorów i przedstawicieli innych firm wzbudzała duże zainteresowanie fot. wiatech

Jeżeli spojrzeć na wyceny maszyn Sumitomo z innych rynków, to ta cena wcale nie wydaje się być tak zwaną podpuchą, czy chwytem marketingowym. W przypadku maszyn 11-25 ton, ceny zwykle wahają się od 190 do 300 tys dolarów brutto, w zależności od konfiguracji. Maszyny mniejsze 7-10 ton to kwoty z przedziału 120-180 tys dolarów zaś te największe, jakie firma ma w swojej ofercie 26-45 ton to wydatek rzędu 300 – 500 tys dolarów. Gorzej jest, jeżeli chodzi o maszyny używane, a to ze względu na bardzo ograniczoną podaż. Z niewielkiej populacji maszyn europejskich można wymienić jedynie koparki z roczników 2008-2015, klasy 12-20 ton. Ceny zwykle nie przekraczają 150 tys zł za maszyny z przebiegami rzędu 3000-5000 mth. Niskie ceny używek wynikają głównie z faktu iż maszyny nie posiadają certyfikatu CE, gdyż w znakomitej większości pochodzą albo z Chin albo Japonii. Dlatego pozostańmy przy maszynach nowych. A jakie są koparki Sumitomo?

Jakie są koparki Sumitomo?

Przede wszystkim szybki rzut oka na ofertę. Ta zaczyna się od maszyny SH80BS-7, czyli koparki o masie 8,7 t i ograniczonym obrysie. Mniejszych maszyn nie uświadczymy, bowiem firma Sumitomo współpracuje od lat z innymi podmiotami np. CASE (lata 90), JCB (od 1998) czy Kubotą. Dzieckiem ostatniego partnerstwa jest maszyna U145, czyli koparka Sumitomo w barwach Kuboty właśnie. Wracając do oferty, dalej mamy model SH130-7 o masie 13-14t, jest to propozycja dla szukających małej, klasycznej koparki, coś co niekoniecznie u nas ma szanse powodzenia, bowiem jest to iście azjatycki format, znacznie większe szanse ma SH145X-7 czyli znów maszyna obrysowa o masie 14,8 tony. Modele SH210-7 oraz SH220LC-7 to również propozycje klasyczne w tonażu 20-22 tony, podobnie jak większe SH360LC-7 i SH380LHD-7 ich masy to odpowiednio 38 i 38,5 tony. Ofertę wieńczą maszyny SH500LHD-7 – 50 t oraz SH520LHD-7 – 52 t. Oprócz tego firma ma w swojej ofercie także żurawie oraz rozściełacze do asfaltu, jednak te maszyny póki co nie są jeszcze u nas oficjalnie dostępne.

Firma ma w ofercie koparki od 7 do 50 ton fot. wiatech

Jeżeli chodzi o budowę, to nie ma najmniejszego sensu ukrywać, że filozofia, sposób wykonania wielu elementów czy podejście do projektowania są zbieżne z innymi japońskimi koparkami, a mianowicie Komatsu i Kobelco. Zwłaszcza podobieństwa do tej pierwszej są trudne do ukrycia. Już samo nazewnictwo sugeruje nam, że jakiś stopień pokrewieństwa musi występować. W istocie Sumitomo Heavy Industries i Komatsu Ltd to dwie kompletnie różnie firmy nie mające ze sobą wiele wspólnego, podobnie jak Kobelco. Jednakże, Sumitomo Corporation, które wchodzi w skład Sumitomo Group, to siostrzana wobec Sumitomo Heavy Industries spółka, będąca największym na świecie dystrybutorem… Komatsu. Sprawy finansowe oraz podział rynku lepiej sobie darujmy i skupmy się na maszynach. Skoro ustaliliśmy, że widoczny jest tutaj japoński duch, co odróżnia Sumitomo od Komatsu i Kobelco? Na pierwszy rzut oka, nasuwa się taka myśl, że koparki Sumitomo są jakby mniej okazałe względem Komatsu, jakby konstrukcja została mocno uproszczona, stwierdzenie, że stała się bardziej ekonomiczna będzie chyba zbyt daleko posuniętym wnioskiem, nie mniej maszyna wydaje się na wykonaną korzystniej dla fabryki. Czy w tej prostocie kryje się wada? Raczej nie, bo z drugiej strony trudno jest zarzucić jakąkolwiek niedbałość w wykonaniu. Nie ma nawet mowy by pomylić koparkę Sumitomo z maszyną typowo chińską – te zresztą poczyniły w ostatnich latach duże postępy.

Kabina w koparkach Sumitomo

To zawsze jest dobry barometr tego, czego można ogółem oczekiwać od maszyny. Jeżeli w kabinie czuć, że producent nie do końca wie, co gdzie powinno zostać umieszczone, to prawdopodobnie cała maszyna jest wykonana podobnie. W końcu to w kabinie powinniśmy spędzać 99% czasu pracy z maszyną. Jak jest w kabinie koparki SH220 serii 7? Okazję do zajrzenia przydarzyła się podczas tegorocznej Baumy. Pierwsze co rzuca się w oczy, to brak tak zwanego „szlabanu”, który odpowiada za blokowanie układu hydraulicznego. Tutaj, został on przeniesiony na lewą konsolę, w postaci niedużej dźwigienki. Obok znajduje się nieduża kieszeń, zaś poniżej panel od klimatyzacji oraz awaryjny wyłącznik silnika. Ciekawe posunięcie, w dodatku bardzo rzadko spotykane w innych markach.

Miejsca jest sporo, wystrój raczej stonowany za to powinno być łatwo utrzymać kabinę w czystości fot. wiatech

Kolejnymi elementami na które zwróciliśmy uwagę były dżojstiki. Te nie zaskakują, widać, że mamy do czynienia z maszyną japońską, bowiem są bardzo proste i mówiąc delikatnie, nie są obficie obdarowane możliwościami. W prawym potencjometr i dwa przyciski u góry, w lewym zaś trzy przyciski. Profilowanie raczej nie było tutaj priorytetem, są za to lekko pochylone do wewnątrz. Nie ma się jednak co temu dziwić, głowice obrotowe nie są zbyt popularne w Azji, nawet Japonii, toteż w przypadku elementów sterujących, czas jakby się zatrzymał. Grunt, że w ogóle są tutaj jakieś funkcje poza klaksonem. Zresztą maszyny Sumitomo są promowane jako propozycje solidne i efektywne, nie efektowne.

Spodoba się każdemu, kto lubi japoński styl w maszynach fot. wiatech

W prawej konsoli znajdziemy radio, stacyjkę, kilka zaślepek oraz selektor trybu pracy. Do wyboru mamy tryb SP – Super Power (bez zaskoczenia jest to 100% tego co daje silnik i hydraulika), H czyli Heavy do prac ciężkich, oraz tryb A czyli automatyczny. Przy czym „A” jest domyślnie ukierunkowany na ekonomię pracy i oferuje dodatkowo 6 poziomów ustawień. Poza tym sam selektor pozwala także na regulację prędkości obrotowej, po dojściu do pozycji max, przechodzimy w wybór trybów. Ciekawe rozwiązanie, choć fizycznie gałka jest wykonana z dyskusyjną jakością, liczy się jednak efekt, czyli możliwość przełączania się między trybami bez grzebania w monitorze.

Monitor klasyczny, bez sterowania dotykiem, za to z niezłą jakością obrazu fot. wiatech

Skoro przy monitorze jesteśmy to w maszynach Sumitomo zainstalowane są całkiem zgrabne monitory ze zintegrowaną prostą klawiaturą do podstawowych funkcji, coś jak w Komatsu jednak ze znacznie większą finezją. Choć monitor osadzony jest w niemal identyczny sposób co chociażby w PC210LC-11. Oferuje on jednak świeższy, niemniej wciąż lekki i przyjemny w użytkowaniu interfejs i niezłą jakość obrazu. Trzeba jednak przyznać, że Komatsu ma więcej kamer i obraz łączony 360 stopni, czego w Sumitomo nie uświadczymy. Ponad to w kabinie znalazło się jeszcze miejsce na duży chłodzony/ogrzewany schowek, kieszeń na dokumenty, dużą przestrzeń za fotelem oraz kilka mniejszych schowków na prawym podszybiu. Są też dwa uchwyty na kubki i nisko poprowadzona linia okien z boku i z tyłu.

Silnik i hydraulika w Sumitomo

Tak jak wspomnieliśmy na początku, koparki Sumitomo napędzają japońskie silniki Isuzu, w przypadku modelu SH220LC-7 jest to VD-4HK1X o mocy 119,3 kW (162 KM) przy 1800 obr/min – czterocylindrowy o pojemności 5,19 l. Napędza on dwie pompy o wydatku 211 l/min każda, ciśnienie robocze wynosi 343 bary. W przypadku pozostałych maszyn jest podobnie, od modelu SH380 do napędu służą rzędowe szóstki ISUZU, poniżej SH220 są mniejsze czwórki a jedynie SH80 ma silnik Yanmar 4TNV98CT, czyli klasyk gatunku z przedziału mocy 45-60 kW. Naturalnie, niemal każda funkcja czy system posiadają swoje unikalne nazwy, nadane przez producenta w celach marketingowych. Ale dzięki temu, można np. Dowiedzieć się, że zbiornik AdBlue powinien wystarczyć na 11 tankowań (SH220), oraz o ile procent, seria 7 została poprawiona względem 6. Tego, jak i bardziej dokładnych informacji często próżno jest szukać w przypadku maszyn chińskich. Czy zatem proste, aczkolwiek nieźle wycenione japońskie maszyny zachwieją dynamicznym rozwojem sprzedaży maszyn chińskich? Czy może podkopią stary układ sił?

Opublikuj komentarz