Deere prezentuje nową ładowarkę 744X-Tier
Sektor zajęty przez Wirtgen Grup imponował rozmiarami oraz ilością zaprezentowanych maszyn i nowości, w tym na stoisku Deere zupełnie nową maszyną 744X-Tier z napędem E-Drive.
Elementem, który wyróżnia maszynę, a można powiedzieć że czyni ją wręcz unikalną, to zastosowana w niej skrzynia biegów EVT. Jest to skrzynia elektro-mechaniczna o zmiennym przełożeniu. W koncernie John Deere, maszynach rolniczych, znana jest pod nazwą eAutopowr, zaś w maszynach Deere jako E-Drive.
Nowa ładowarka Deere 744X-Tier X
Podstawę maszyny stanowi sześciocylindrowy silnik John Deere JD9 o pojemności 9 litrów i mocy 316 KM i momencie 1588 Nm. Dostrojenie jednostki do właściwości skrzyni sprawiło, że prędkość obrotowa silnika w 744X wynosi zaledwie 1500 obr/min.

Było to możliwe, ponieważ przekładnie EVT podobnie jak przekładnie hydro-mechaniczne pozwalają na przyśpieszanie bez zwiększania obrotów silnika – ten pracuje z mniej więcej stałymi obrotami, podczas gdy więcej pracy wykonuje przekładnia. Do tego mamy do dyspozycji dwie wielotłoczkowe pompy o wydatku 400 l/min i ciśnieniu roboczym 230 bar, oraz osobną pompę do skrętu, ta cechuje się wydatkiem 161,5 l/min i ciśnieniem 249 bar. W wersji podstawowej maszyna jest wyposażona w rozdzielacz dwu-sekcyjny jednak za dopłatą można mieć także trzecią a nawet czwartą funkcję.
Masa i wymiary ładowarki 744X-Tier X
Masa 744X-Tier X to około 25,5-27 tony w zależności od specyfikacji. Rozstaw osi to 3,4 metra, wysokość 3,5 metra zaś szerokość to 3 m. Wysokość podnoszenia do osi sworznia 4,27 m a prześwit 0,458 m przy założeniu, że maszyna stoi na standardowych oponach 26.5 R25. Producent podpowiada, że standardowa objętość łyżek do tej maszyny to od 3,8 do 4,5 metra sześciennego. W wersji standard-lift ładowarka na prosto może podnieść około 20t, zaś w wersji high lift nieco poniżej 17 ton ale zapewniając 4,84 m wysokości do osi sworznia.
Strefa pracy operatora w nowej ładowarce Deere
Ładowarka ma dość prostą formę w typie starszych maszyn, czyli bez unoszonej pokrywy silnika a z włazami rewizyjnymi od boku oraz odchylanymi na zawiasach błotnikami. Warto jednak dodać, że owe pokrywy są duże i zapewniają niezły dostęp do silnika oraz jego osprzętu. Po amerykańsku jest dostęp do większości śrub i nie są to małe śrubki i wkręciki jak to czasem bywa u konkurencji. Choć trzeba przyznać, że nie sprawdziliśmy czy mamy do czynienia ze śrubami metrycznymi czy calowymi. Cała maszyna jest usiana ostrzeżeniami oraz wskazówkami np. jak sprawdzać olej w skrzyni, jak smarować oraz co zrobić, lub raczej czego nie robić by nie uszkodzić siebie albo maszyny. Po kilku-kilkunastu godzinach pracy, być może trudno będzie odczytać te informacje, jednak mechanicy powinni docenić chociażby bardzo komfortowy właz rewizyjny do skrzyni biegów, pod schodkami do kabiny.

A Skoro już jesteśmy przy kabinie. Zaprezentowana na targach maszyna była w specyfikacji ze sterowaniem z dżojstika, lub bez kierownicy jak kto woli, co staje się coraz bardziej popularne wśród większych maszyn. Oczywiście 744X można mieć także z kierownicą, jeżeli ktoś sobie tego życzy. Maszyny z przekładniami eDrive, są już w podstawie wyposażane nieco lepiej niż zwykłe i tak mamy np. pakiet podnoszący komfort, a więc: lepszy fotel z dodatkowymi regulacjami oraz pneumatyczną amortyzacją. Pozbawionej kierownicy kabina jest bardzo przestronna, sprzyja temu fakt, że nie ma tutaj klasycznych zegarów w konsoli centralnej, jak to ma miejsce np. w Komatsu WA475-10 / WA-500. Informacje z zegarów oraz funkcje maszyny wyświetlane są na monitorze na prawym słupku A, tuż nad nim znajduje się monitor od systemu kamer. Z prawej strony maszyna posiada sterowanie na dwóch dźwigniach, na życzenie można mieć wielofunkcyjny dżojstik.

Wszystkie funkcje są zgrupowane w jednym panelu przycisków, poniżej monitora, co czyni resztę kabiny dość pustą, lub jak kto woli prostą i pozbawioną rozpraszaczy. Warto zauważyć, że przyciski są gumowane i duże, a zatem jak wspominaliśmy mamy do czynienia z tryumfem praktyczności nad wydumanym wzornictwem. Choć trzeba przyznać, że całość prezentuje się bardzo dobrze i zapewne wielu krajowych operatorów doceniłoby takie podejście w projektowaniu kabiny. Nawiasem mówiąc, dość łatwej w utrzymaniu czystości z uwagi na brak zakamarków i skomplikowanych przetłoczeń. Z boku znajdziemy jeszcze kilka schowków, obowiązkowy uchwyt na kubek, zaś przez prawe okno doskonale widać centralkę od automatycznego smarowania. Dżojstik od jazdy jest również bardzo prosty, z kontrastującymi przyciskami od zmiany biegów. I w sumie to szkoda, że taka ładowarka nie jest jeszcze stałą pozycją w ofercie firmy w naszym kraju. Póki co Grupa Wirtgen oferuje w Polsce równiarki. Jak dowiedzieliśmy się z rozmów z przedstawicielami Deere, wejście pozostałych maszyn musi być poprzedzone zbudowaniem odpowiedniej sieci sprzedaży i serwisu oraz przygotowaniem partnerów do obsługi całej gamy maszyn. Ciekawi jesteśmy jak pojawienie się nowej, nieazjatyckiej, marki wpłynęłoby na podział rynku, w końcu Deere ma bardzo bogate portfolio i na rodzimym rynku słynie z solidności w rozsądnej cenie.
Opublikuj komentarz