Mocne uderzenie od Case Construction – IMPACT

W zasadzie to na tegorocznej Baumie nie było aż tak wielu producentów, którzy poszli w maszyny autonomiczne, czy mocno koncepcyjne. Dlatego ci, którzy się na to zdecydowali, dość mocno przyciągali uwagę odwiedzających, jedna z takich firm był Case.

Oczywiście można zadać pytanie, jak to wpłynie na sprzedaż i czy taka maszyna koncepcyjna w ogóle ma szanse wyjść poza etap projektowania. Z drugiej zaś strony, czy nie po to są takie wydarzenia jak Bauma, aby czymś zachwycić, zaszokować czy zaskarbić sobie uwagę widza. Nawet jeżeli większość osób pokiwała głowami patrząc na futurystyczny kształt ładowarki Impact, to jednak mimowolnie musieli podejść, zatrzymać się i spędzić chwilę na ekspozycji firmy, która miała wszak wiele ciekawych i nowych maszyn do pokazania, czego wielu odwiedzających również nie mogło sobie odmówić skoro już tutaj byli.

Case IMPACT

Z technicznego punktu widzenia, Impact, to bezzałogowa, częściowo autonomiczna a częściowo sterowana zdalnie ładowarka, czy może nośnik narzędzi w kształcie najbardziej zbliżonym do ładowarki o napędzie elektrycznym. Choć nie „w pełni elektrycznym” gdyż siłowniki są wyraźnie hydrauliczne a zatem firma nie poszła na całość jak niegdyś zrobiło to Komatsu, z czego w tym roku milcząco się wycofali. Co by nie mówić, elektryczne siłowniki to jeszcze pieśń przyszłości, choć w maszynie koncepcyjnej mogą robić wrażenie. Oczywiście pod warunkiem, że maszyna nie musi się zbytnio ruszać, a tym bardziej wykonywać jakiejkolwiek pracy. Impact waży 3880 kg i aktualnie potrafi podnieść 1940 kg (łyżka 1 m sześcienny) i to przy pełnym skręcie lub 1145 kg podczas pracy z widłami. Wysokość podnoszenia do osi sworznia to 3085mm. Odpowiada więc ładowarce kompaktowej, tyle że bez kierowcy, a przynajmniej nie w obrębie nadwozia maszyny.

Trochę tylko dziwi, że CASE ustawił maszynę nieco z boku, w centralnej części stoiska przyciągnęła by więcej ciekawskich spojrzeń fot. wiatech

Do napędu użyto dwóch silników elektrycznych o mocach 17 kW – jazda oraz 22 kW – układ hydrauliczny oraz baterii o litowo-jonową. Czas ładowania przy użyciu ładowarki pokładowej od 20 do 80% wynosi 6h zaś przy użyciu zewnętrznej szybkiej ładowarki 1h. Maksymalna prędkość jazdy wynosi 20 km/h zaś przepływ hydrauliki na dodatkowym wyjściu to 55 l/min. Ładowarka jest wyposażona w kinematykę typu Z. Producent deklaruje, że czas pracy maszyny mieści się w zakresie od 3 do 6 godzin.

Ładowarka Case Impact jest w pełni elektryczna ale ma klasyczny układ hydrauliczny fot. wiatech

Z jednej strony, można by rzec, że w istocie jest to całkiem przyjemna dla oka ciekawostka, jak ktoś lubi ostre kształty, plastik i finezyjne światła, które jednak niezbyt spełniają się w swojej roli poza robieniem efektu „wow”. Z drugiej zaś, przecież zdalnie sterowane, bez kabinowe maszyny wyburzeniowe, takie jak chociażby BROKK, zaczynają przebojem wchodzić na place budów, czy raczej rozbiórek, dając unikalną możliwość prowadzenia prac w warunkach, w których żaden człowiek nie podjąłby się zadania z uwagi na ryzyko, warunki czy ograniczoną przestrzeń. Jeżeli dodać do tego możliwość nawet częściowego zautomatyzowania prostej pracy – np. pobierania materiału i wywożenia ze strefy niebezpiecznej, po uprzednio zdefiniowanym torze, to otrzymujemy całkiem pożyteczną, a w pewnych sytuacjach wręcz niezastąpiona maszynę, choć oczywiście jeszcze tego nie wiemy, bo nikt czegoś takiego nie oferuje. Być może, CASE, obrał całkiem ciekawą drogę nie tylko jeżeli chodzi o przyciąganie gapiów ale także rozwój swoich produktów w najbliższych latach.

Opublikuj komentarz